sobota, 11 sierpnia 2012 0 komentarze

Ogórek, ogórek, ogórek

No dobra, czyli wczoraj wpadłem na pomysł, żeby wrócić do pisania. Zawsze wpadam na genialne pomysły na dzień przed jakimś wyjazdem, a gdy już jestem z powrotem w domu, zdąży mi się odechcieć wszystkiego. I później mnie szlag trafia, bo jak zwykle nie wytrzymałem dłużej niż miesiąc nad kolejnym projektem. Ciekawe, czy to da się leczyć.


Sezon ogórkowy jest praktycznie wszędzie.
piątek, 10 sierpnia 2012 0 komentarze

Jestem legendą

No dobra, tak naprawdę żadna ze mnie legenda, ale w tym momencie czuję się niczym Will Smith, który spaceruje po opustoszałym centrum Nowego Yorku. Pusto, głucho, sentymentalnie. Od czasu do czasu jakaś antylopa przebiegnie pomiędzy zarośniętymi trawą komentarzami...
wtorek, 1 marca 2011 0 komentarze

Na szybko. I krwawo.

Z reguły, zanim napiszę notkę, mija sporo czasu na zebranie się do kupy i wybór tematu.
Teraz piszę pod wpływem impulsu.
Dzień, jak co dzień, z tym że dziś był konkurs polonistyczny. Zbiórka w szkole o 10:45. Wstałem o 9.55. Szybko ubrałem się w to, co był pod ręką i wyszedłem z domu. W papierniczym na przeciwko kupiłem 2 długopisy, bo w domu nic nie było. Pojechałem z rodzicielem do dziadków. Trzeba było się wykąpać i ubrać w garniaka. O 10:25 byłem pod ich domem. Okazało się jednak, że in da haus nie było nikogo. Pojechali do sklepu. Dwadzieścia minut później, po wyjściu z pod prysznica, zorientowałem się, że nie ma mojego garnituru. Został w domu... Dzień, jak co dzień.

Ale ja nie o tym! Piszę, bo właśnie obejrzałem ostatni odcinek 4 sezonu Dextera. Wiem, że Wy go nie oglądacie, ale uwierzcie. Finały sezonów każdego serialu są spoko. Są pełne akcji, są wzruszające, niekiedy dostajemy odpowiedzi na różne pytania, a czasem po prostu same nowe pytania. W każdym razie finalne odcinki są super. Finalne odcinki Dextera (a łącznie z TYM, to widziałem już 4) są 3x lepsze od finalnych odcinków normalnych seriali. Ale ostatni odcinek 4 sezonu... Wyobraźcie sobie super-duper-najlepszy odcinek Waszego ulubionego serialu i pomnóżcie go razy zyliard... Hmm, szczerze mówiąc, takie porównanie jest gówno warte. Inaczej... Może i to bluźnierstwo, ale według mnie, emocje były nie mniejsze niż podczas zakończenia Incepcji. No może odrobinę, ale i tak OGROMNE.

Jestem ciekaw, jak ja jutro będę funkcjonował...
czwartek, 24 lutego 2011 10 komentarze

Z braku laku...

...kit też dobry.
Nie mam pomysłu na jakąś notkę, w której ponarzekałbym na coś lub kogoś.
Chciałem jednak coś wrzucić, dlatego łapcie moje robione na kolanie wypracowanko na polski.

    
Przetarte szlaki czy własne ścieżki?

    Życie to nieustanne podejmowanie decyzji. Wszelakie dylematy towarzyszą nam na każdym kroku. Czasem jednak ciężko jest nam dokonać właściwego wyboru. Potrzeba nam kogoś lub czegoś, co pomogłoby nam wskazać najlepsze rozwiązanie. Lecz tutaj napotykamy na kolejną przeszkodę. Czy podążać "przetartymi szlakami", czy "własnymi ścieżkami"?
    Na wstępie powiem, że ten wybór nie jest prosty. Od niego zależą kolejne, podjęte później decyzje. Można przyjąć jedną z dwóch postaw. Pierwsza z nich to konformizm - potwierdzenie. Styl życia, polegający na zgadzaniu się z innymi, bycia częścią grupy nawet wtedy, gdy własne poglądy różnią się od poglądów reszty osób. Ta postawa sprawia, że człowiek nie zostanie odtrącony, gdyż jest taki, jak inni. Jednakże takie zachowanie prowadzi do zatracenia swojego charakteru, swojego "ja".
   Druga postawa to nonkonformizm. Nie należy go mylić z antykonformizmem - skrajnym przeciwieństwem konformizmu, który polega na niezgadzaniu się z każdą opinią grupy. Nonkonformizm to refleksja, zastanowienie się. Głoszenie własnych poglądów w każdej sytuacji, bez względu na opinie innych. Ta postawa pozwala człowiekowi się rozwinąć. Pokazać własny charakter i nie tłumić w sobie tego, co ma się do powiedzenia. Oczywiście, nonkonformiści mogą być wyśmiewani. Dzieje się tak głównie dlatego, że osoby, które nie mają na tyle odwagi, aby wybić się ze stada, zazdroszczą, gdy indywidualiści odnoszą sukcesy. Będąc w tłumie, łatwo jest coś krzyknąć przeciwko osobie, która jest wrogiem całej grupy, gdyż pozostali konformiści również zaczną krzyczeć. To sprawia nonkonformizm trudnym wyborem.
    Na podsumowanie dodam, iż osobiście nie podpowiadam czytelnikom, którą postawę przyjąć. Co by było, gdybym na przykład polecił nonkonformizm? Przecież ktoś mógłby się mnie posłuchać. I przyjąłby postawę konformisty...



PS. Na dobrą sprawę mogłem z tego tematu zrobić pełnoprawną notkę, ale i tak musiałem coś nabazgrolić na polski. Dwa razy pisać na ten sam temat nie będę, a gdybym przygotował tekst na bloga, to raczej nie nadawałby się na lekcję języka polskiego. Wierzcie mi. Byłby o WIELE dłuższy.


Zwykłe spinacze do bielizny. Nie ma tu żadnego ukrytego znaczenia. Serio.


 
;