poniedziałek, 24 stycznia 2011 1 komentarze

Ferie!

Właśnie, ferie. Warmińsko-mazurskie zaczyna je właśnie dziś. Podlaskie też. (Heh, Podlaskie)
Cieszmy się więc dwoma tygodniami beztroski i nicnierobienia. No bo nie wmówicie mi, że chcieliście przeznaczyć ten czas na nadrobienie zaległości.
To tyle z mojej strony. Pozostaje mi tylko życzyć wszystkim miłych ferii.

PS. Haha!  Pomorskie! Został Wam tylko 1 tydzień!  :>
piątek, 21 stycznia 2011 5 komentarze

Buffer overflow

On nie wiedział...
---UWAGA!---
Ten wpis jest bardzo długi i zawiera spoilery!
Jeśli nie czytałeś/-aś książek, tak jak inne normalne dzieci, to nie miej pretensji do mnie, że DUMBLEDORE UMIERA w 6 części Harry'ego, a Ty o tym nie wiedziałeś/-aś.
 ---Po uwadze (czy jak to tam się mówi)---



Lubię czytać.
Zacząłem uprawiać ten sport, będąc jeszcze małym szkrabem. Było to mniej więcej wtedy, gdy nauczyłem się siadać. Rodzice mówili, że pierwsze słowo, które przeczytałem na głos, to... Hmm, to nawet nie było słowo. W każdym razie pamiętam, że kiedy jeździłem autobusem z mamą to często mijaliśmy reklamy piwa EB. Nie przypominam sobie jednak, żebym krzyczał "Eee-Beee" na cały autobus, ku uciesze pasażerów, no ale skoro tak mówią...
Czytałem książki w tempie, w jakim w tamtych czasach Mateja lądował po wyjściu z progu. Więc dość szybko.
Pamiętam Serię Niefortunnych Zdarzeń (była moim faworytem <3 ), Harry'ego Garncarza i Opowieści z Narnii. To tytuły serii które pamiętam, że czytałem. Bo tutaj rodzi się problem.
Ostatnio w kinach puszczali pierwszą-część-siódmej-części Harry'ego. Z reguły czytelnicy lubią chodzić na filmy, które oparte są na książkach już im znanych. Wiecie, a to tu coś wytną, a to zmienią, a ten jest wyższy od tamtego, a to sztućców w książce było więcej, a-ten-to-już-o-tym-wiedział-a-ci-co-oglądają-film-i-nie-czytali-książki-to-nie-wiedzą-że-on-wie, a grać to ten aktor może tylko zwłoki w CSI bo się nie nadaje i po co go brali, i tak dalej. Więc też chciałem się wybrać do kina i pozrzędzić, lecz  zdałem sobie sprawę, że nie mam z czym porównywać tego filmu. Nie miałem zielonego pojęcia o czym będzie ta część. Zrobiłem sobie listę "Co działo się w Potterze?". Wyszło mi, że:
Jedynka była o kamieniu filozoficznym i panu w turbanie, który był zły i miał Voldemorta z tyłu głowy, który zabił rodziców Harry'ego. Harry ratuje świat.
Dwójka to głównie historia dzieci, które robią w damskiej toalecie to, czego nie powinny. Harry ponownie ratuje świat.
Trójka to o tym... no... Syriuszu. Że on to ten chrzestny Harry'ego i coś tam wilkołaki... A! Że nauczyciel to wilkołak. A tamten drugi to wampir i oni o Bellę walczą... Eee wróć. Nie te filmy. A! I Harry ratuje świat.
Czwórka to wielki turniej Trójmagiczny. Harry jak zwykle ratuje świat a przy tym biega po labiryncie. I był taki pan ze śmiesznym okiem. O! I umiera na koniec ten wampir Edward, czy jak mu tam. To jednak dobrze mówiłem, czy znowu filmy mi się popierdzieliły?
Piąta część "Zakon Feniksa" była o Zakonie Feniksa. I na koniec takie kulki spadały. Ciekawostka: Z książki pamiętam, że było coś o przepowiedni (w tej kulce jednej) i że miał zginąć albo Harry albo Neville Longbottom, a nie uwzględnili tego w filmie. Punkt dla mnie. (Harry ratuje świat po raz 5)
Szóstą część, o ile pamiętam, przeczytałem najszybciej ze wszystkich. I chyba za szybko. Mimo tego, że oglądałem dosyć niedawno film, to i tak pamiętam tylko, że na koniec Dumbledore umiera. I domyślam się, że Harry próbował ratować świat, ale niezbyt mu się to udało.
W końcu dotarłem do 7. części.
Nie miałem zielonego pojęcia, czego się spodziewać. Pamiętałem pojedyncze sceny, ale 0 wątku.
Do kina przybyłem, zobaczyłem i wyszedłem po seansie lekko oszołomiony, gdyż zdiagnozowałem u siebie początkową fazę Alzheimera. Czekam ze zniecierpliwieniem na drugą-część-siódmej-części żeby w końcu / ponownie dowiedzieć się jak zakończył się Harry.

Dzisiaj byłem na 3 części Opowieści z Narnii. W fotel nie wgniotło. I znowu mimo, iż czytałem WSZYSTKIE 7 części stworzone przez pana Lewisa jak zwykle najbardziej pamiętałem tylko jedynkę. Dwójkę to może z 2 sceny. A pozostałe 5 tomów to nawet nie wiem kto pisał.
Z niektórymi filmami mam tak samo. Boję się, że niedługo nie będę wiedział o czym był Titanic. Albo 2012.
 
Jakieś kino. Tylko chyba nic nie grają, bo puste.

Buffer overflow. Wydaje mi się, że mój mózg (o ile pogłoski, że go mam są prawdziwe) po prostu wyrzuca z pamięci wszystkie moje książkowe i filmowe przeżycia jedno po drugim, aby przyswoić jakże niezbędną wiedzę o tym, że ślimak ma otwór wydalniczy nad głową a melodyka kantylenowa jest łagodna i nuty są legowane.

Panie Mózgu!
Proszę, nie wyrzucaj z mojej pamięci House'a, Dextera, Incepcji i... hmmm...
Co to ja miałem jeszcze napisać...?
środa, 19 stycznia 2011 4 komentarze

Jak urządzić mieszkanie?

Hej!
Jeśli czytasz ten post to prawdopodobnie przysłałem Cię tutaj, bo nie chcę mi się tłumaczyć 17 raz dlaczego nie mogę zjeść śniadania, siąść przed telewizorem albo zaprosić Cię do mieszkania. Chyba, że po prostu nie chcę Cię w ogóle zapraszać.
Do rzeczy. Chodzi o mój dom.


Mój dom. Chociaż tak naprawdę to nie.
Chciałbym móc to powiedzieć bez odrobiny sarkazmu, ale to niewykonalne. Mieszkam z ojcem. Ok, TATĄ. (Lubię słowo "ojciec", ale odrobina szacunku chociaż dla rodzicieli.) Brzmi to jak gdyby rodzina się rozsypała, ale na szczęście to tylko tak brzmi. Mama z siostrą mieszkają u babci, z braku miejsca na Mazurskiej… Nie, odwrotnie. Z braku miejsca u babci, ja i tato jesteśmy skazani na mieszkanie tu, w tym…
Zacznę od braku gazu. Zimna woda i 0 podłączonych kaloryferów. Ogrzewanie się małym piecykiem elektrycznym po przejściach, w jednym z "pokoi". Reszta mieszkania zimna jak klatka schodowa. 6 pomieszczeń i korytarz. Do użyku jest przystosowany jeden "pokój" i "łazienka". No i w pewnym sensie korytarz.
Łazienka znajduje się zaraz przy drzwiach od mieszkania. Całe szczęście, że przynajmniej mamy drzwi od mieszkania, bo do tej pory, to jedyne drzwi. Wyposażenie łazienki to zamontowana muszla klozetowa w rogu pomieszczenia, bez plastikowej opuszczanej deski, umywalka z powieszonym nad nią lustrem i... to by było na tyle. Uwielbiam poranki, gdy wstając rześki jak żul z pod biedronki próbuję zachować jakieś normy unijne higieny osobistej.
Ubieram się w ciuchy z dnia poprzedniego i wychodząc przez magiczną płachtę plastikowej folii oddzielającej mój pokój od korytarza, czuję miły, przeszywający niczym nóż do papieru chłód. Jedyne co mogę zrobić w łazience, to "załatwić się" i chlusnąć sobie po twarzy zimną wodą. To tyle w temacie higieny osobistej.
Mój pokój.
Właściwie "nasz pokój". Mieszkam przecież z tatą.
Białe, miejscami żółte, prostokątne pomieszczenie.
Ma podobno 15 m^2. Gorzej, że 6 metrów jest zawalonych przez niewypakowane (no bo gdzie wstawić te rzeczy?!) kartony, kolejne 3 metry zajęte przez 3 stoły i do tego 2 łóżka, które jakby nie było, są podstawą przetrwania w tym domu. Po całym mieszkaniu chodzi się oczywiście w butach, ewentualnie w kapciach. Nie ma mowy o poruszaniu się bez nich. Wszystko (mój pokój też) jest pokryte białym, wkurwiającym pyłem po zbijaniu tynku. Podłoga, meble, łóżko, monitor komputera, myszka, klawiatura, moje kochane głośniki, wszelakie książki, nuty czy też ciuchy. Ja też. To tak wracając do tematu higieny osobistej.
Moje przedmioty codziennego użytku to: łózko, komputer, eee… i to by było na tyle. Brak telewizora (no bo gdzie podłączysz i gdzie postawisz?), radia… Zapomniałem wspomnieć o braku żaluzji. Całe szczęście, że mam 2 kawałki płyt regipsowych. 0% przepuszczalności światła. Polecam.
Jakieś pytania? Bo nie wiem, czy nie zapomniałem o czymś istotnym. Na przykład o tym, że ta sytuacja trwa od lipca poprzedniego roku aż do teraz.

Siła.
niedziela, 16 stycznia 2011 1 komentarze

Wizyta w KFC

Wieczorem, po dniu pełnym wrażeń (czyt. leżenie na łóżku i oglądanie Dextera) człowiek robi się głodny. Nie mając nic ani w lodówce, ani w kredensie zmuszony byłem ruszyć dupsko z mieszkania. Najbliżej i najsmaczniej było mi do KFC. Zamówiłem sobie Twister box'a i siadłem w środku lokalu na czarnej kanapie. W ręku trzymałem kartę promocyjną "Twister Collection". Na odwrocie umieszczonych jest 6 kwadracików, w które kasjer "wbija" pieczątkę, przy każdym kupionym Twisterze. Przy 6 stemplu - Twister gratis. Cwaniaki z Hameryki wpadli na pomysł, jak zachęcić ludzi do wzięcia udziału w tej promocji. Pomijając jakiś denny konkurs na facebooku wymyślili, że karty promocyjne, które dostaje się przy kupnie 1 Twistera, będą miały na sobie już 2 stemple. Ktoś powie: Hej! Mogli przecież od razu umieścić 5, a nie 6 kwadratów. Co im to dało? A no to, że gdy mamy dostać na marny początek jeden stempel z 5 (raptem 20%), to wiedząc że i tak w KFC nie gościmy często, promocję sobie darujemy i następnym razem do żarcia kupimy coś tańszego. Z kolei mając 2 z 6 stempli (a to już nie bagatela 33%) nie chcemy tracić w połowie rozpoczętego już dzieła.
Magia? Nie, zmyślna psychologia.
Moją uwagę jednak zwróciła muzyka, która ledwo co wydobywała się z malutkich głośników. Wiedząc, iż KFC jest cool i na czasie, spodziewałem się jakiejś rąbanki ze szczytów list przebojów MTV, czy czego się tam teraz słucha. Otóż wcale tak nie było. Najpierw zauroczyli mnie kawałkiem "Empire State Of Mind", następnie jakimś starym utworem popowym i w końcu Maroon Fajfem. Najciekawsze jest to, kim byli wykonawcy owych piosenek. Pierwsza z nich to Jay-Z oraz Alicia Keys, druga to Beyonce (głos rozpoznałem, tytułu piosenki już nie) a trzecia to... dowcip. Najpierw powiem, że kolor, którym napisałem poprzednie nazwiska = kolor skóry wykonawcy. A teraz jak można się domyślić, ze wszystkich piosenek Maroonów wybrali tą JEDYNĄ, którą Adam Levine śpiewa z... Rihanną.
 

No i niech ktoś mi teraz wmówi, że stereotyp "KFC dla Murzynów" wziął się z powietrza.
Ha!
sobota, 15 stycznia 2011 0 komentarze

Witam!

Witam wszystkich, którzy znaleźli się tu przez przypadek, szperając w odmętach internetu, a także tych, którzy dobrze wiedzieli, że chcą tu wejść.
Prosto z mostu:

Nie wiem, czy na tym blogu będzie się działo cokolwiek. Możliwe, że ten post jest ostatnim postem.
Nie wiem również, czy szata graficzna będzie wyglądała lepiej niż "gównianie".
Pozostaje tylko wierzyć.
 
;