środa, 19 stycznia 2011

Jak urządzić mieszkanie?

Hej!
Jeśli czytasz ten post to prawdopodobnie przysłałem Cię tutaj, bo nie chcę mi się tłumaczyć 17 raz dlaczego nie mogę zjeść śniadania, siąść przed telewizorem albo zaprosić Cię do mieszkania. Chyba, że po prostu nie chcę Cię w ogóle zapraszać.
Do rzeczy. Chodzi o mój dom.


Mój dom. Chociaż tak naprawdę to nie.
Chciałbym móc to powiedzieć bez odrobiny sarkazmu, ale to niewykonalne. Mieszkam z ojcem. Ok, TATĄ. (Lubię słowo "ojciec", ale odrobina szacunku chociaż dla rodzicieli.) Brzmi to jak gdyby rodzina się rozsypała, ale na szczęście to tylko tak brzmi. Mama z siostrą mieszkają u babci, z braku miejsca na Mazurskiej… Nie, odwrotnie. Z braku miejsca u babci, ja i tato jesteśmy skazani na mieszkanie tu, w tym…
Zacznę od braku gazu. Zimna woda i 0 podłączonych kaloryferów. Ogrzewanie się małym piecykiem elektrycznym po przejściach, w jednym z "pokoi". Reszta mieszkania zimna jak klatka schodowa. 6 pomieszczeń i korytarz. Do użyku jest przystosowany jeden "pokój" i "łazienka". No i w pewnym sensie korytarz.
Łazienka znajduje się zaraz przy drzwiach od mieszkania. Całe szczęście, że przynajmniej mamy drzwi od mieszkania, bo do tej pory, to jedyne drzwi. Wyposażenie łazienki to zamontowana muszla klozetowa w rogu pomieszczenia, bez plastikowej opuszczanej deski, umywalka z powieszonym nad nią lustrem i... to by było na tyle. Uwielbiam poranki, gdy wstając rześki jak żul z pod biedronki próbuję zachować jakieś normy unijne higieny osobistej.
Ubieram się w ciuchy z dnia poprzedniego i wychodząc przez magiczną płachtę plastikowej folii oddzielającej mój pokój od korytarza, czuję miły, przeszywający niczym nóż do papieru chłód. Jedyne co mogę zrobić w łazience, to "załatwić się" i chlusnąć sobie po twarzy zimną wodą. To tyle w temacie higieny osobistej.
Mój pokój.
Właściwie "nasz pokój". Mieszkam przecież z tatą.
Białe, miejscami żółte, prostokątne pomieszczenie.
Ma podobno 15 m^2. Gorzej, że 6 metrów jest zawalonych przez niewypakowane (no bo gdzie wstawić te rzeczy?!) kartony, kolejne 3 metry zajęte przez 3 stoły i do tego 2 łóżka, które jakby nie było, są podstawą przetrwania w tym domu. Po całym mieszkaniu chodzi się oczywiście w butach, ewentualnie w kapciach. Nie ma mowy o poruszaniu się bez nich. Wszystko (mój pokój też) jest pokryte białym, wkurwiającym pyłem po zbijaniu tynku. Podłoga, meble, łóżko, monitor komputera, myszka, klawiatura, moje kochane głośniki, wszelakie książki, nuty czy też ciuchy. Ja też. To tak wracając do tematu higieny osobistej.
Moje przedmioty codziennego użytku to: łózko, komputer, eee… i to by było na tyle. Brak telewizora (no bo gdzie podłączysz i gdzie postawisz?), radia… Zapomniałem wspomnieć o braku żaluzji. Całe szczęście, że mam 2 kawałki płyt regipsowych. 0% przepuszczalności światła. Polecam.
Jakieś pytania? Bo nie wiem, czy nie zapomniałem o czymś istotnym. Na przykład o tym, że ta sytuacja trwa od lipca poprzedniego roku aż do teraz.

Siła.

4 komentarze:

alutka pisze...

KOCHAM TO <333333333333333333333333333333

juliette pisze...

Uwielbiam cię, wiesz :)

chouette pisze...

dlatego tak lubisz Ocypel.. normalna łazienka co ? ;d

Anonimowy pisze...

Piszesz świeeetnie :D - siostra :DD

Prześlij komentarz

 
;